W konferencji w Jałcie w lutym 1945 r. brały udział mocarstwa, które zwyciężyły w II wojnie światowej, czyli USA, Wielka Brytania i Związek Radziecki. Przypieczętowano wówczas ustalenia ze zorganizowanej dwa lata wcześniej konferencji w Teheranie: postanowiono oderwać od Polski całe Kresy Wschodnie z Wilnem i Lwowem. „Rekompensatę” stanowiły część Prus Wschodnich (Mazury), Pomorze Zachodnie, Dolny Śląsk i Opolszczyzna oraz Ziemia Lubuska.
Już sam fakt, że debatowano o Polsce bez Polaków i legalnego polskiego rządu londyńskiego, świadczył o jawnej zdradzie – Polska była przecież pierwszym obiektem hitlerowskiej agresji i wiernym sojusznikiem antyniemieckiej koalicji, a została potraktowana jak pokonany wróg. Pod naciskiem Zachodu Stalin zgodził się na wolne wybory w Polsce, w których uczestniczyć miały „demokratyczne siły”. Ponieważ jednak realną władzę sprawowali już wtedy komuniści, wspierani przez radzieckie czołgi i NKWD, wybory bez trudu sfałszowano, a niekomunistyczne partie szybko unieszkodliwiono. Zachód nie protestował i wkrótce uznał komunistyczny rząd.
Jałta stała się haniebnym symbolem oddania całej środkowej Europy w komunistyczną niewolę. Przypieczętowała też powstanie powojennej polskiej emigracji. Główne ośrodki emigracyjne znajdowały się w Londynie, Paryżu i USA. W Londynie działał rząd Rzeczypospolitej na uchodźstwie – jedyne akceptowane na świecie, legalne polskie przedstawicielstwo po upadku Warszawy w 1939 r. Układy w Teheranie i Jałcie zmieniły sytuację, zarysował się wyraźniejszy podział na Polaków mieszkających w kraju i Polaków żyjących na emigracji. Emigrantami byli przede wszystkim uchodźcy, którzy uciekli przed działaniami wojennymi w 1939 r. – ówczesne władze, Polacy żydowskiego pochodzenia, pisarze, intelektualiści i grupy żołnierzy. Ci ostatni stali się zalążkiem polskich sił zbrojnych na Zachodzie. Drugi rzut emigracji był skutkiem uformowania się w Związku Radzieckim polskiej armii, dowodzonej przez gen. Władysława Andersa. Wojsko to powstało z tysięcy zesłańców – ofiar stalinowskiego terroru. Armia znalazła się wkrótce na Bliskim Wschodzie, później jej żołnierze walczyli we Włoszech.
Do armii Andersa trafiło wielu pisarzy. Już w Związku Radzieckim zaczęli oni wydawać polską prasę i literaturę, a nawet tworzyć szkolnictwo. W Londynie w latach 1946–1981 ukazywał się tygodnik kulturalny „Wiadomości”, w Rzymie zaś, a potem w Paryżu – miesięcznik „Kultura”. W wydawnictwie „Kultury” publikowali Czesław Miłosz i Witold Gombrowicz, a później Sławomir Mrożek – niewątpliwie najlepsi i najsłynniejsi współcześni polscy pisarze emigracyjni (i jedni z najlepszych i najsłynniejszym pisarzy polskich w ogóle). Pierwszy utwór emigracyjny Gombrowicza, czyli Transatlantyk, był bezpośrednią reakcją na wybuch wojny, odważną próbą zmierzenia się z polskością i zaściankowym życiem Polonii w Argentynie. W późniejszych dramatach i powieściach Gombrowicz odszedł od groteski komediowej na rzecz groteski mrocznej, pełnej zawikłanych sytuacji i niejasnych postaci. Szczególnym dziełem są jego trzytomowe Dzienniki – więcej tu fikcji, autoanalizy i autokreacji niż relacji z rzeczywistych zdarzeń. Z kolei poezja Miłosza traciła w omawianym okresie mroczne, katastroficzne barwy. Powojenne wiersze noblisty to głównie refleksja nad istotą rzeczywistości i sensem ludzkiego istnienia. Miłosz, jak sam przyznał, uczył się stylu z tłumaczonych przez siebie biblijnych psalmów. Zmysłowe obrazowanie, elegancka fraza, stawianie filozoficznych pytań, wielka erudycja, zanurzenie w kulturze uniwersalnej i lokalnej to zasadnicze cechy tej poezji. Miłosz tworzył również znakomite eseje – polityczne, literackie, wspomnieniowe, kulturowe. Esej, czyli „skrzyżowanie gawędy szlacheckiej z humanistyczną erudycją” (określenie Miłosza), wzniósł na wyżyny Jerzy Stempowski. Liczne podróże po Europie były dla niego pretekstem do rozważań nad kondycją naszej cywilizacji. Eseistykę uprawiali także Stanisław Vincenz, Józef Czapski i przedwcześnie zmarły Bolesław Miciński. Pokrewną esejowi formę wypowiedzi stanowił dziennik intelektualny. Oprócz wspomnianego Dziennika Gombrowicza na łamach „Kultury” regularnie ogłaszano Dziennik pisany nocą Gustawa Herlinga-Grudzińskiego. Polityczny komentarz do bieżących wydarzeń przeplatał się tam z refleksją filozoficzno-literacką. Na uwagę zasługują niewątpliwie Szkice piórkiem Andrzeja Bobkowskiego, inspirowane podróżą po okupowanej Francji.
Wybitne postaci miała też emigracyjna proza – oprócz Gombrowicza należy tu przywołać Józefa Mackiewicza i Włodzimierza Odojewskiego. Mackiewicz w powieściach z lat 50. i 60. poruszał niezwykle drażliwe tematy. Pisał o początkach wojny na terenie Wilna oglądanych oczami Polaka (Droga donikąd) czy o wojnie polsko-bolszewickiej i rzekomym tajnym porozumieniu Piłsudskiego z Leninem w sprawie wycofania się Polaków z pomocy dla antybolszewickich Rosjan (Lewa wolna). Nie trzeba głośno mówić, tytuł jednej z ostatnich książek Mackiewicza, doskonale oddaje rangę problemów poruszanych przez pisarza. Autor dotykał kwestii przemilczanych nawet na Zachodzie, niechętnie omawianych na emigracyjnych forach. Był radykalnym antykomunistą, w komunizmie widział główną przyczynę zła współczesnego świata. Jego powieści cechuje obezwładniający pesymizm i bezwzględne potępienie dla każdego, kto choćby w najmniejszym stopniu przyczyniał się do zwycięstwa komunizmu. Jednak nawet ideowi przeciwnicy Mackiewicza uważali go za wybitnego i niezwykłego pisarza. Odojewski należał do emigracji późniejszej – został na Zachodzie w 1970 r. Jest autorem wielkiej (pod względem objętościowym i jakościowym) po¬wieści Zasypie wszystko, zawieje, wydanej w 1973 r. w Paryżu. Akcja rozgrywa się na Ukrainie w czasie wojny. Książka pełna jest przemocy, okrucieństwa, opisów pięknych krajobrazów i tragicznych ludzkich losów. To dzieło trudne w odbiorze, ale powszechnie uznane za wybitne.
Sławomir Mrożek, który wyemigrował w roku 1963, to wyjątkowa postać polskiej dramaturgii. Jego Tango (1964), tłumaczone na wiele języków, mówi o bezskutecznym poszukiwaniu remedium na upadek dawnych wartości i zasad rządzących niegdyś naszą cywilizacją. Emigranci (1974) to z kolei przejmujące starcie dwóch jakże odmiennych postaw Polaków wegetujących na obczyźnie – intelektualisty i prostego chłopa.
Wśród poetów oprócz Miłosza na uwagę zasługuje Kazimierz Wierzyński. W tomach z lat 50. i 60. dawny radosny skamandryta niemal całkowicie porzucił wiersz regularny i rymowany. Ton wypowiedzi stał się bardziej osobisty, pełen zadumy nad niepojętym światem. Zamiast ostrych politycznie fraz, typowych dla wczesnej twórczości powojennej (wyjątkiem jest Czarny polonez z 1968 r. – ponury i ciemny obraz kraju rządzonego przez komunistów), pojawiły się wersy, w których nastrój chwili jest pretekstem do wyrażenia tęsknoty za pięknem, dobrem, prawdą i odległym krajem. W jednym z utworów Wierzyński nazwał siebie „maniakiem jasności”, w innym zaś tak opowiadał o pewnym poranku: „I obudziłem się krzyczący, / Przebity światłem jak sztyletem”. O poezji pisał: „Kto za mną staje, nie wiem, ale wiem, że tam jest. / Co mówi, nie wiem, ale powtarzam to za nim, / Nie słyszę tych słów, ale napisać je umiem”.
Poetów na emigracji było wielu. Wymienić tu trzeba jeszcze Stanisława Balińskiego, Bronisława Przyłuskiego, Wacława Iwaniuka, Floriana Śmieję i Tadeusza Sułkowskiego.
Literatura emigracyjna była przez lata istotnym uzupełnieniem tego, co pisano w kraju. Poruszała tematy całkowicie przez komunistów zakazane lub zakłamane. Emigracyjne czasopisma i wydawnictwa umożliwiały również publikację niecenzuralnych dzieł autorów krajowych. Do odbiorców w PRL literatura ta docierała najpierw przez audycje radiowe, potem zaś była przemycana i wreszcie tajnie kopiowana. Podobnie jak w czasie zaborów, stanowiła przejaw żywotności polskiej kultury i jej upartego dążenia do mówienia o prawdzie i wolności.