Historia Rosji i Związku Radzieckiego odbija się w twórczości Dymitra Szostakowicza (1906–1975) na wiele sposobów i w wielu odcieniach – szczególnie w muzyce symfonicznej. Kilka spośród 15 symfonii napisanych przez Rosjanina bezpośrednio odnosi się do wydarzeń historycznych: II wojny światowej [VII Symfonia „Leningradzka” (1942), VIII Symfonia (1943), XIII Symfonia „Babi Jar” (1962)] i rewolucji bolszewickiej [XI Symfonia „Rok 1917” (1956–1957), dedykowana Leninowi]. Do jeszcze wcześniejszych dziejów swojego kraju kompozytor nawiązuje w XI Symfonii, poświęconej rewolucji 1905 r. – ogólnokrajowemu zrywowi społecznemu skierowanemu przeciwko absolutnej władzy cara oraz uciskowi obszarników i przemysłowców.
Rewolucja ta zapoczątkowała zmiany ustrojowe w Rosji, które z kolei doprowadziły do rewolucji lutowej i październikowej 1917 r. Prawykonanie XI Symfonii g-moll „Rok 1905” odbyło się w Moskwie 30 października 1957 r., w czasie obchodów 40-lecia rewolucji październikowej. Państwową Orkiestrą Symfoniczną dyrygował wtedy Natan Rachlin, a 3 listopada wykonanie w Leningradzie poprowadził Eugeniusz Mrawiński. Ten czteroczęściowy utwór (kolejne części powinny być grane bez przerwy) trwa około godziny. Choć zbudowany jest tradycyjnie, bardziej przypomina poemat symfoniczny, a tytuły i treść poszczególnych części nawiązują wprost do wydarzeń historycznych.
Część pierwsza, „Plac pałacowy”, jest chłodnym chorałowym adagiem, wprowadzającym w atmosferę całości. Główną rolę odgrywają tu smyczki, pojawiają się też złowieszcze pohukiwania kotłów i sygnały instrumentów dętych, brzmiące na tle werbli jak wezwanie.
Część druga, najdłuższa, zatytułowana „9 stycznia”, nawiązuje do wydarzeń petersburskiej „krwawej niedzieli” 22 stycznia, czyli marszu protestujących na Pałac Zimowy. Demonstranci, żądający ośmiogodzinnego dnia pracy i amnestii dla więźniów politycznych, chcieli wówczas osobiście wręczyć carowi petycję z ponad 135 tys. podpisów. Siły carskie rozbiły około 100-tysięczną demonstrację, zabitych i rannych było ponad 1000 osób (również kobiety i dzieci). 9 stycznia to najbardziej dramatyczna część utworu: muzyka najpierw pędzi na złamanie karku, by na moment zatrzymać się w głuchej melodii niskich smyczków i znów ruszyć w nieznane. I tak na zmianę, przez pogoń i uspokojenie, przez wybuchy werbli, szorstkie motywy smyczków i gęstniejące crescenda instrumentów dętych, aż po perkusyjną kulminację, przeciętą nagłą ciszą i powrotem pierwszych tematów. Obrazy same pojawiają się pod powiekami – nic więc dziwnego, że o XI Symfonii pisze się czasem jak o filmie bez obrazu, ścieżce dźwiękowej nieprzypadkowo pozbawionej taśmy filmowej.
Część trzecia, Wieczna pamięć, znów o charakterze spokojnego adagia, to antyprzemocowy lament, muzycznie oparty na rewolucyjnym marszu żałobnym „Padliście ofiarą” (to zresztą niejedyny cytat z pieśni rewolucyjnych), przerwany tylko instrumentalnym wybuchem z wykorzystaniem materiału z drugiej części symfonii. Pojawianie się melodii rewolucyjnej pieśni w różnych głosach, kontrapunktowane barwnie i niepokojąco, świadczy o polifonicznym mistrzostwie kompozytora.
Wreszcie przychodzi czas na finał – „Dzwon alarmowy”. Najpierw rozbrzmiewa marsz, ponownie przetwarzający materiał z drugiej części, który przechodzi w pierwszą kulminację, zakończoną natrętną melodią rożka angielskiego. Kolejny marsz prowadzi do alarmu tytułowego dzwonu (na tle werbli) i następnej kulminacji, którą Szostakowicz buduje przez harmoniczne zderzenie: dzwon wybija alarm w g-moll, orkiestra gra w G-dur. Rozwiązanie przynosi muzyka zapowiadająca wydarzenia roku 1917.
Programowość utworu jest oczywista. Nic dziwnego, że XI Symfonię uważa się za jeden z najbardziej charakterystycznych przykładów późnego realizmu socjalistycznego.
Pieśni rewolucyjnych cytowanych przez Szostakowicza jest dziewięć. Niektóre pochodzą jeszcze z XIX w., inne powstały w roku rewolucji. Są tu „Warszawianka 1905” oraz pieśni „Oj, ty car nasz, batiuszka” i „Odkryjcie głowy”, które stanowią podstawę kulminacji w drugiej, trzeciej i czwartej części – i są niejako najważniejsze dla konstrukcji utworu. Kluczowe jest to, jak Szostakowicz wplótł w swoje dzieło ten tradycyjny materiał, który znał bardzo dobrze, ponieważ pieśni rewolucyjne słyszał często w rodzinnym domu.
Programowość utworu jest oczywista. Nic dziwnego, że XI Symfonię uważa się za jeden z najbardziej charakterystycznych przykładów późnego realizmu socjalistycznego. Sam kompozytor traktował jednak ten utwór bardzo osobiście i wskazywał na obecne w drugiej części odwołania do twórczości Modesta Musorgskiego, widoczne w sposobie przedstawienia tragedii narodu. Z kolei obraz krwawych niedzielnych wydarzeń był dla twórcy pretekstem do opowiedzenia o radzieckiej agresji na Węgrzech w roku 1956.
XI Symfonia przyniosła kompozytorowi mnóstwo odznaczeń – z Nagrodą Leninowską (1958) na czele. W maju 1958 r. Szostakowicz został członkiem rzymskiej Akademii Muzycznej św. Cecylii i jako pierwszy cudzoziemiec otrzymał godność Komandora Orderu Sztuki i Literatury we Francji (z tej okazji w Paryżu wykonano XI Symfonię i był to wielki triumf kompozytora). W lipcu został doktorem honoris causa Uniwersytetu Oksfordzkiego. Pod koniec roku otrzymał jeszcze Nagrodę im. Sibeliusa – jako trzeci kompozytor w historii (pierwszy był Igor Strawiński, drugi – Paul Hindemith). I może właśnie te sukcesy sprawiły, że Rosjanin postanowił skomponować operetkę zatytułowaną „Moskwa-Czeriomuszki”.