Mówi się, że to „pierwsza opera XXI w.” – choć powstała pod koniec wieku XX. Libretto Dziewczynki z zapałkami Helmut Lachenmann oparł na tekście znanej baśni Andersena. Pojawia się tutaj także opis przyrody autorstwa Leonarda da Vinci. Trzecią warstwę tworzy list napisany przez Gudrun Ensslin – członkinię niemieckiej organizacji terrorystycznej. Kompozytor znał Ensslin od najmłodszych lat, była towarzyszką jego dziecięcych zabaw.

Nagroda Fundacji Muzycznej im. Ernsta von Siemensa – jedno z najbardziej prestiżowych wyróżnień muzycznych na świecie – przyznana kompozytorowi w 1998 r. za Dziewczynkę z zapałkami (Helmut Lachenmann otrzymał wówczas 250 tys. marek) może wskazywać na to, że mamy do czynienia z arcydziełem. Niełatwym. Kontrowersyjnym. Ale bardzo ważnym.

Lachenmann (ur. 1935) oparł libretto na tekście znanej baśni Andersena. Pojawia się tu również opis przyrody autorstwa Leonarda da Vinci. Trzecią warstwę stanowi list napisany przez Gudrun Ensslin – członkinię niemieckiej organizacji terrorystycznej. Lachenmann znał Ensslin od najmłodszych lat, była towarzyszką jego dziecięcych zabaw. Później została członkinią ultralewicowej grupy terrorystycznej znanej jako Rote Armee Fraktion (Frakcja Czerwonej Armii), dowodzonej przez Andreasa Baadera i Ulrike Meinhof. W roku 1972 członkowie grupy zostali aresztowani pod zarzutem morderstw, zamachów bombowych i napadów na banki. Skazano ich na dożywocie i osadzono w specjalnie wybudowanym więzieniu w Stammheim. W nocy z 17 na 18 października 1977 r. wszyscy popełnili samobójstwo. Sympatycy RAF nie wierzyli jednak w tę wersję wydarzeń – ich zdaniem było to perfidnie zaplanowane morderstwo, o wykonanie egzekucji podejrzewali policję. Przedstawiali wiele dowodów, dowodzili, że składano fałszywe zeznania, a dyrektor więzienia dopuścił się kardynalnych błędów.

Z więzienia w Stammheim Gudrun Ensslin napisała list, który Lachenmann wykorzystał w operze:

Przestępca, szaleniec, samobójca.
Oni ucieleśniają ten sprzeciw.
Oni w nim zdychają.
Ich zdychanie uwidacznia
brak wyjścia i bezsilność człowieka w systemie.
Albo zniszczysz sam siebie,
albo zniszczysz innych.
Albo martwy, albo egoista.
W ich zdychaniu nie objawia się tylko doskonałość systemu.
Nie są dostatecznie występni.
Nie są dostatecznie szaleni.
Nie są dostatecznie morderczy.
I to oznacza ich szybszą śmierć za sprawą systemu.
W ich zdychaniu objawia się równocześnie negacja systemu.
Ich przestępczość, ich szaleństwo, ich śmierć jest wyrazem buntu
Zdruzgotanej jednostki przeciw swemu zdruzgotaniu.
Nie rzecz, lecz człowiek.
Piszcie na naszej skórze*.

List pojawia się w operze kilkakrotnie, w trzech obrazach. Po pierwsze: we fragmencie Aus allen Fenstern, ukazującym wyobcowanie Dziewczynki. Po drugie: w Hauswand 3 (Litanei), gdy do słuchaczy docierają jedynie strzępy szeptanego tekstu, dodatkowo rozbitego na pojedyncze dźwięki. Po trzecie wreszcie: w Schreibt auf unsere Haut – w tym obrazie muzyka gaśnie jak ogień wraz ze słowami, a w tytule pojawia się finał listu. Wszystko dzieje się w dwóch częściach, bez przerwy: Auf der Strasse (Na ulicy) oraz An der Hauswand (Przy ścianie). W opisie Leonarda da Vinci użytym przez Lachenmanna jest mowa o „lęku i pragnieniu”, które budzą się w chwili dotarcia do wylotu dużej jaskini – lęku przed ciemnością ziejącą z wnętrza i pragnieniu poznania jego tajemnic. Słuchając opery Dziewczynka z zapałkami, odbiorca chwilami ma wrażenie, że budzą się w nim te skrajne uczucia. Co istotne, Lachenmann nie ocenia postępowania przyjaciółki z dzieciństwa, a nawet przymyka oczy na zbrodnie. Ukazuje Gudrun jako osobę szczególnie wrażliwą, która odczuwała chłód panujący wokół, więc na swój sposób – może i nieludzki – zareagowała. Jej czyny stają się protestem przeciw społeczeństwu i światu.

Muzyka Lachenmanna często zbliża się do szmeru, czegoś ledwo dostrzegalnego, podskórnego, co oblepia jak pajęczyna, od której trudno się uwolnić. Jest, jak czytamy w jednym z krytycznych szkiców, „zastygłą w niemożności szeptaną ekspresją”. Jej istotę stanowi – według słów samego kompozytora – „instrumentalna muzyka konkretna”: każdy dźwięk może wywoływać skojarzenie z czymś, co odbiorca już zna. Trzeba jednak zdawać sobie sprawę, że ta muzyka nie zawsze jest przyjemna; jej brutalność bywa porównywana do brutalności malarstwa Francisa Bacona.

Odbiorca Dziewczynki z zapałkami jest równie oszołomiony, co zawstydzony, chce słuchać dalej, ale zarazem się boi. Najdelikatniejsze i najcichsze brzmienia są wzmacniane elektronicznie, co zmienia przekaz, a gdy słucha się opery na żywo, dzięki rozmieszczonym w przestrzeni głośnikom dźwięk staje się namacalny, sączony niemal wprost do ucha. Zgęszczenie tkanki instrumentalnej w scenie, w której Dziewczynka myśli o ciepłym piecu, przekracza wszelkie wyobrażenia o onomatopeiczności muzyki. A kiedy pod koniec opery odbiorca trwa zasłuchany w dźwiękowe przedstawienie mrozu (mistrzowskie!) – najpierw gra instrumentów zostaje maksymalnie rozrzedzona, potem fortepian milknie i pozostaje tylko szum młoteczków – czuje, że być może nigdy nie uwolni się od muzyki Lachenmanna.

* Tłum. Magdalena Wołczek, cyt. za „Ruch Muzyczny” 2/2002.