Powojenna poezja – zarówno w kraju, jak i na emigracji – próbowała znaleźć właściwy sposób mówienia o wojennych okropnościach. Szczególną pozycję zdobyły wiersze Tadeusza Różewicza, należącego do pokolenia Kolumbów, czyli osób urodzonych w latach 20. XX w. Ich dojrzewanie i młodość przypadły na okres wojny. Było to pokolenie poetów, wielu z nich zginęło w powstaniu warszawskim (Krzysztof Kamil Baczyński, Tadeusz Gajcy), niektórzy – wcześniej (Wacław Bojarski, Andrzej Trzebiński). W twórczości Różewicza dominuje trauma wywołana okrucieństwami II wojny. Wyrazem owej traumy są zdania wypowiadane ze ściśniętym gardłem, przepełnione zwątpieniem, ale też współczuciem i przerażeniem. Język tej poezji jest prosty, niemal pozbawiony metafor. Czy istnieje jeszcze człowiek? – tak brzmi zasadnicze pytanie Różewicza. Nie jest to kwestia wydumana w gabinecie filozofa, lecz dogłębnie przeżyte doświadczenie nieludzkiego czasu. „Ocalałem prowadzony na rzeź” – mówi podmiot liryczny jednego z wierszy. Bo przecież „człowieka tak się zabija jak zwierzę” i „jednako waży cnota i występek”…
Zbigniew Herbert, nieco młodszy od Różewicza, nie ucieka przed obrazowym, a nawet drastycznym pokazywaniem śmierci. Jednak zawsze stara się nadać jej wyższy sens: umieszcza tragiczny los młodych żołnierzy w kontekście mitologicznym lub stawia ich w jednym szeregu z dawnymi herosami. W wierszu Nike która się waha grecka bogini z czułością ob¬serwuje młodzieńca, który ma za chwilę zginąć. Poeta widzi wyjątkowość tej ofiary, daje ona bowiem biernej większości narodu nowy, niezbędny do istnienia mit. W wierszu Substancja podmiot liryczny z ironiczną rezygnacją stwierdza: „naród trwa / i wracając z pełnymi workami ze szlaków ucieczki / wznosi łuk triumfalny / dla pięknych poległych”.

Pierwszy powojenny tom Czesława Miłosza (starszego od Herberta o 10 lat), zatytułowany Ocalenie, wypełniają utwory pisane w trakcie niemieckiej okupacji. Cykl Głosy biednych ludzi i wiersz Campo di Fiori, oparte na kontraście życia i śmierci, pokazują grozę wojny. Poema naiwne z kolei konstruują świat idealny. W całym tomie przewija się pytanie: jak być poetą w czasach pogardy? W wierszu W Warszawie czytamy: „Zostawcie / Poetom chwilę radości, / Bo zginie wasz świat”. Słowa te bynajmniej nie oznaczają odwrócenia się od trudnej rzeczywistości – są wyrazem przekonania o wielkim znaczeniu poszukiwania piękna i sensu w świecie. W Przedmowie poeta mówi o tym w następujący sposób: „Czym jest poezja, która nie ocala / Narodów ani ludzi? / Wspólnictwem urzędowych kłamstw, / Piosenką pijaków, którym za chwilę ktoś poderżnie gardła, / Czytanką z panieńskiego pokoju”.

Na emigracji słyszalny był głos Kazimierza Wierzyńskiego, dawnego skamandryty. Posługiwał się on tradycyjnym wierszem, używał prostych i emocjonalnych słów. Pisał o tym, co dla wielu Polaków było oczywiste, a o czym w kraju nie można było mówić. W styczniu 1945 r. powstał pełen goryczy wiersz Na rozwiązanie Armii Krajowej: „Za dywizję wołyńską, nie kwiaty i wianki – / Szubienica w Lublinie. Ojczyste Majdanki”. Utwór ten znalazł się w tomie Krzyże i miecze, wydanym w 1946 r. w Londynie. W podobnym tonie utrzymane są liryki Na zajęcie Warszawy przez Rosjan i Na proces moskiewski. Cały tom przepełniony jest modlitwą, ale także rozgoryczeniem, rozpaczą i gniewem. Wierzyński ma bowiem świadomość, że nie tylko Hitler jest wrogiem walczącej i krwawiącej Polski. Śmiertelne zagrożenie stanowi również pozorny sojusznik – Związek Radziecki. W wierszach tych jest też refleksja o służbie poetów w sytuacji wojennego horroru (bliska spostrzeżeniom Miłosza): „I tylko gorzka prawda osłodzi konanie, / Że w nas był wiary świata jedyny obrońca, / Bo minie nawet wojna a słowo zostanie”.
W prozie wojna obecna była przez wiele powojennych lat. W roku 1946 ukazały się Medaliony, zbiór ośmiu opowiadań Zofii Nałkowskiej. Są to relacje świadków zbrodni hitlerowskich – osób przesłuchiwanych przez Komisję Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce. Opowiadają głównie o gehennie więźniów obozów koncentracyjnych. Jest tu relacja pozbawionego empatii studenta medycyny, który pomaga niemieckiemu lekarzowi w eksperymentach na ludziach. Jest historia Żydówki – umierającej na oczach tłumu ludzi uciekinierki z transportu, jest też opowieść o kobiecie opiekującej się cmentarzem obok getta. Wszystkie okropności Nałkowska przedstawia w formie rzeczowego sprawozdania – fakty mają mówić same za siebie. Niektórzy interpretatorzy Medalionów określają tę narrację jako pozbawioną osobistego punktu widzenia (tak samo jest u Tadeusza Borowskiego w oświęcimskich nowelach). Dla wielu pisarzy problemem okazało się bowiem adekwatne przedstawienie wojny, a zwłaszcza terroru wobec ludności cywilnej. Jak opisać tak nieludzką rzeczywistość? Jednym ze sposobów było właśnie posłużenie się rzeczową, suchą narracją.

Leopold Buczkowski znalazł inną metodę. W napisanej w 1946 r., ale wydanej dopiero w roku 1954 powieści Czarny potok przedstawił zagładę żydowskiego miasteczka. Opowieść sprawia wrażenie skrajnie niespójnej. Narrator nieustannie zmienia punkty widzenia, raz zaprzeczające sobie nawzajem, innym razem zgodne – trudno przecież w sposób jednoznaczny i jasny mówić o tak wielkiej tragedii. Wiadomo tylko, że były niewinne ofiary i byli mordercy, którzy kierowali się ideologią, chciwością, uprzedzeniami i nienawiścią.

W 1946 r. zbiór Święta kulo wydał Jerzy Putrament. Szczególną sławę zyskało opowiadanie tytułowe. Główny bohater, adwokat, dostaje się do niemieckiego więzienia (prawdopodobnie na skutek łapanki), gdzie przez cały czas przekonuje współwięźniów i samego siebie: „Nie mogą nam nic zrobić, bo nie popełniliśmy niczego złego”. Dochodzi jednak do egzekucji. Adwokatowi przypadkiem udaje się uniknąć śmiertelnej kuli. Znajduje się w wykopanym dole, do którego wpadają nagie ciała zabitych. Początkowo bohater nie wierzy własnemu szczęściu, ale wkrótce uświadamia sobie, że zaraz zostanie zasypany żywcem. Wygrzebuje się spod ciał i po długim błaganiu udaje mu się wyprosić u esesmana „świętą” kulę.
W roku 1947 ukazała się powieść Wyrok na Franciszka Kłosa autorstwa Stanisława Rembeka, znanego już wcześniej twórcy wybitnego dzieła W polu, traktującego o wojnie z bolszewikami. Franciszek Kłos to polski policjant na niemieckiej służbie, gorliwie tropiący Żydów i krajowych konspiratorów, a jednocześnie człowiek pełen rozterek i gorąco wierzący katolik. Ostatecznie – uznany za zdrajcę – zostaje zabity przez polskie podziemie.
W 1949 r. opublikowano dramat Leona Kruczkowskiego Niemcy, często wystawiany później w teatrze. Autor starał się pokazać dramat postaw moralnych w państwie Hitlera. Co sprawiło, że „porządni Niemcy” dopuścili do panowania zbrodniczego narodowego socjalizmu? – pytał Kruczkowski.

Literatura poświęcona drugiej wojnie światowej jest bardzo obfita. W krótkim tekście nie sposób szczegółowo ani nawet pokrótce przedstawić wszystkich znaczących dzieł. O wrześniu 1939 r., partyzanckich i regularnych polskich oddziałach piszą: Jan Józef Szczepański (Polska jesień, 1955 i Buty, 1956), Bohdan Czeszko (Pokolenie, 1951 i Tren, 1961), Wojciech Żukrowski (Z kraju milczenia, 1946), Ksawery Pruszyński (Droga wiodła przez Narvik, 1946 i Karabela z Meschedu, 1948), Melchior Wańkowicz (Bitwa o Monte Cassino, 1945, wersja ocenzurowana – 1958).

Niektóre z wymienionych utworów pierwsze wydania miały na Zachodzie, a kilka lat później ukazały się w PRL. Były jednak i takie, które w kraju zostały oficjalnie opublikowane dopiero po roku 1989. Należą do nich wspomnienia Józefa Czapskiego Na nieludzkiej ziemi (1949). Nieludzka ziemia to ziemia rządzona przez Stalina, gdzie znalazły się tysiące Polaków uwięzionych w łagrach i obozach jenieckich. Czapski – polski oficer (w cywilu malarz i pisarz) – opisał pobyt w takim obozie, a następnie uwolnienie (na mocy układu polsko-radzieckiego) i mozolny proces tworzenia polskiej armii z ocalałych więźniów. Wszystko odbywa się w nieludzkich warunkach: podróże w zatłoczonych wagonach dla bydła, kilkudziesięciostopniowy mróz, brak żywności, higieny, lekarstw… Ze wszystkich łagrów Związku Radzieckiego ściągają Polacy – tysiące wynędzniałych ludzi, także kobiet i dzieci, uwolnionych niespodziewanie z obozów. Wszyscy dążą, jak do zbawienia, do polskiej armii. Działania Polaków zderzają się z kłamliwą radziecką propagandą i oporem pozornie życzliwej biurokracji. Pojawia się też wątek zbrodni katyńskiej – Czapski opisuje intensywne poszukiwania kilkunastu tysięcy zaginionych oficerów. Po kilku latach okazało się, że zostali zamordowani przez NKWD w lesie katyńskim. Ostatecznie Stalin zgadza się na wyjście Polaków ze Związku Radzieckiego i przejście do Iranu, kontrolowanego wówczas przez Brytyjczyków. Dyktator nie ma środków ani chęci, by utrzymywać polską armię. Zwłaszcza że armia ta nie podlega radzieckiej władzy – jest oazą wolności w totalitarnym państwie.