To kompozycja szczególna. Nie można przecież powiedzieć, że cokolwiek zawdzięczamy jakiejkolwiek wojnie, ale gdyby nie II wojna światowa, ta muzyka prawdopodobnie by nie powstała. „Czasem muzyka współczesna – pisze Alex Ross, krytyk muzyczny „New Yorkera”, autor książki Wszystko jest hałasem – jest tak piękna, że ludzie, słysząc ją, wpadają w bezgraniczny zachwyt. Kwartet na koniec czasu Oliviera Messiaena (1908–1992), ze swymi wspaniałymi, śpiewnymi liniami melodycznymi i łagodnie dźwięczącymi akordami – ilekroć jest wykonywany – sprawia, że czas się zatrzymuje”.

Pierwszy raz czas zatrzymał się 15 stycznia 1941 r. w obozie w Görlitz (dzisiejszy Zgorzelec), gdzie francuski kompozytor przebywał od 1940 r. Tam też skomponował Kwartet na koniec czasu – na skrzypce, klarnet, wiolonczelę i fortepian – podpisany słowami: „Pamięci Anioła Apokalipsy, który wznosi ramię ku niebiosom, mówiąc »Nie będzie już czasu«”. Zimowego wieczoru w lodowatym baraku teatralnym odbywał się wieczór polski, a Kwartetu słuchało ponad 400 jeńców. Wszystko to było możliwe dzięki przychylności niemieckich oficerów, niespecjalnie oddanych ideom Hitlera, którzy zapewnili kompozytorowi warunki do pracy nad utworem (jeden ze strażników pomógł nawet w sfałszowaniu dokumentów, co pozwoliło na zwolnienie Messiaena z obozu). Po prawykonaniu Kwartetu Messiaen zanotował: „Nigdy jeszcze nie byłem słuchany z takim skupieniem i zrozumieniem”.

Należał do najważniejszych kompozytorów XX w. Choć uważano go za ojca matematycznego myślenia w muzyce, pisał utwory pełne ekspresji i symboli, zmysłowe i uduchowione. Do najważniejszych partytur Messiaena należą: Vingt regards sur l'enfant-Jésus (1944) na fortepian, siedmiotomowy Katalog ptaków (1956–1958), Symfonia „Turangalîla” (1946–1948) na fortepian, fale Martenota i orkiestrę, La Transfiguration de Notre Seigneur Jésus-Christ (1965–1969) na chór, instrumenty solowe i wielką orkiestrę symfoniczną, opera Święty Franciszek z Asyżu (1975–1983). Kompozytora fascynowały kultury pozaeuropejskie, sięgał po motywy indonezyjskie czy muzykę japońską [Siedem haiku (1962) na fortepian i orkiestrę]. Był twórcą traktatu Technika mojego języka muzycznego (1944), w którym opisał własną koncepcję harmoniki. Prowadził badania nad śpiewem ptaków zamieszkujących rozmaite obszary geograficzne, a swoje przemyślenia zapisywał w notatniku podczas spacerów.

Kwartet na koniec czasu składa się z ośmiu części. Są to: Liturgia kryształu, Wokaliza dla Anioła ogłaszającego koniec świata, Otchłań ptaków, Intermedium, Pochwała wieczności Jezusa, Taniec gniewu na siedem trąb, Gra barw tęczowych dla Anioła ogłaszającego koniec świata oraz Pochwała nieśmiertelności Jezusa. Cały utwór trwa około 50 minut. Inspiracją do jego napisania był podobno zachód słońca, w którym kompozytor ujrzał postać anioła z tęczową aureolą. Messiaen opowiadał także o szczególnym doświadczeniu wywołanym przez głód i wycieńczenie – o synestezji, czyli zdolności kojarzenia dźwięków z barwami. Tytułowy koniec czasu oznaczał dla kompozytora kres pojęć „przeszłość” i „przyszłość” oraz początek wieczności, nie zaś po prostu kres niewoli. Z kolei wspomniany Alex Ross wskazuje na techniczne znaczenie tytułu – odrzucenie stałego metrum (nieregularność to stała cecha muzyki Francuza): „Messiaen zareagował na zmechanizowane szaleństwo II wojny światowej, uciekając w najczystsze i najprostsze dźwięki, jakie można było znaleźć”.

Niewykluczone, że Kwartet jest po prostu zbiorem chwil, które w jakimś sensie są od siebie niezależne. Mogą to sugerować tytuły poszczególnych części – bliskie sobie, ale zarazem dalekie. Części różnią się klimatem i obsadą instrumentalną: jedna z nich to solo na klarnet, dwie inne to duety (wiolonczela i fortepian, skrzypce i fortepian). Jednostajność formuł rytmicznych nieraz nasuwa skojarzenia z chorałem gregoriańskim.

Niezwykła jest część trzecia (Otchłań ptaków), którą tworzy kilkuminutowe solo klarnetu. Widać tu wpływ badań kompozytora nad ptasim śpiewem: niemal słyszymy głosy kosa i słowika, a ich czyste wokalizy wydają się walką z czasem. W cudownej piątej części, Pochwale wieczności Jezusa, wiodącymi instrumentami są wiolonczela i fortepian. Ten miłosny duet trzeba grać z natchnieniem bliskim mistycznym uniesieniom – i tak też trzeba go słuchać. Powolny głos wiolonczeli symbolizuje przecież Jezusa jako Słowo, które jest ponad czasem. W części szóstej, zatytułowanej Taniec gniewu na siedem trąb, najbardziej charakterystycznej rytmicznie, cztery instrumenty jednogłośnie imitują dźwięk gongów i apokaliptycznych trąb. W finałowej Pochwale nieśmiertelności Jezusa akordy fortepianu tworzą mistyczne tło, a podniebna melodia skrzypiec odpowiada wiolonczelowemu solo z części piątej i jest odniesieniem do Jezusa – ucieleśnionego Słowa.
Tak oto muzyka staje się świadectwem absolutnej, irracjonalnej wiary wbrew wszystkiemu.